Dzięki Światowej Organizacji Zdrowia istnieją w naszym kraju gabinety medycyny alternatywnej. Jeżeli uzupełni się luki prawne, mogą one działać skutecznie i pomagać ludziom w przypadkach, w których medycyna akademicka jest bezsilna.
Wielu ludzi, którzy przychodzą do bioenergoterapeutów oczekują cudu. Sądzą, że od razu przy pierwszej wizycie bioenergoterapeuta ich uzdrowi. Wynika to głównie z tego, że w ogóle nie wiedzą, co to właściwie jest bioenergia i jak działa bioenergoterapeuta. Nie zdają sobie sprawy, że uzdrawianie jest działaniem natury, że to nie są żadne cuda. – Ludzie myślą, że jesteśmy czarodziejami, a to wszystko jest namacalne i mierzalne, czysta fizyka – wyjaśnia Anna Pietroszczenko z Gliwic, bioenergoterapeutka i radiestetka, która już od blisko 30 lat pomaga potrzebującym.
Najprościej mówiąc bioenergia to energia życia, podstawowa substancja, która wszystkim istotom żywym (ludziom, zwierzętom, roślinom) daje siłę do funkcjonowania. Bioenergię posiadają tylko żywe istoty, choć zazwyczaj nie są tego świadome. Przedmioty martwe jej nie mają. Słowo „bioenergia” pochodzi od greckich słów bios (życie) i energos (aktywny). Bioenergia ma dużo synonimów. W tej chwili używa się takich pojęć jak energia: kosmiczna, subtelna, uniwersalna, witalna, życiowa; bioplazma, chi (czyt. gi), prana, pole morfogenicze, światłość, orgon i inne.
Jak zmierzyć bioenergię?
Bioenergią interesowały się przez wieki liczne kultury, filozofie i religie. Na zachodzie tą kwestią zajmowano się dotąd sporadycznie. Dopiero w ostatnich latach naukowcy poświęcili swój czas zbadaniu bioenergii. Najłatwiej zmierzyć fizyczne wymiary ludzkiej istoty (wzrost, wagę, procesy biochemiczne i bioelektryczne), wystarczą odpowiednie przyrządy. Zupełnie inaczej jest z mierzeniem bioenergii. – Ludzkość od blisko 5 tysięcy lat próbowała tego dokonać, ale udało się to dopiero kilka lat temu. Przedtem niektóre uzdolnione osoby tylko odczuwały bioenergię, umysłem, intuicją, ale nie rozumem – mówi pani Anna.
Puls serca Ziemi
W połowie XX wieku naukowcy odkryli zjawisko zwane rezonansem Schumanna. W wyniku wyładowań atmosferycznych pomiędzy jonosferą a ziemią powstaje wibracja, która jest określana elektromagnetyczną częstotliwością Ziemi. Przez wieki wynosiła ona 7,86 Hz. Można ją nazwać „pulsem serca Ziemi”. Okazuje się, że dokładnie tyle samo Hz wynosi częstotliwość fal alfa ludzkiego mózgu. – Trudno o lepszy dowód na integrację człowieka z naturą – zapewnia terapeutka. Przestrzeń Schumanna jest wypełniona falami elektromagnetycznymi różnego rodzaju. Część z nich wytwarzana jest przez działalność ludzi np. fale radiowe, telewizyjne, GPS i fale radarowe. Ale znajdują się tam także fale, którymi posługują się uzdrowiciele i osoby medytujące. – Zaryzykowałabym stwierdzenie, że poruszają się tam nawet nasze myśli. Dlatego możliwa jest telepatia, czyli przenoszenie myśli na odległość, oraz telekineza, czyli poruszanie przedmiotów na odległość, a także leczenie bioenergią – dodaje pani Anna – To wszystko są zbadane zjawiska fizyczne, żadne cudowne rzeczy.
Analizą rezonansu Schumanna zainteresowała się także agencja kosmiczna NASA. Opracowano specjalne urządzenie, które emituje drgania o częstotliwości 7,8 Hz. Okazało się, że powoduje ono harmonizację i uspokojenie umysłu. – Na falach alfa znajduje się mózg bioenergoterapeuty i osób, które się modlą lub praktykują medycynę transcendentalną. Ludzie z nią zsynchronizowani są w polu częstotliwości leczniczej – zapewnia uzdrowicielka.
Bioenergia źródłem informacji
Działanie ludzkiego organizmu opiera się na bioenergii, która jest źródłem i nośnikiem informacji pomiędzy mózgiem a poszczególnymi organami. Do prawidłowego funkcjonowania ciała niezbędna jest komunikacja pomiędzy narządami. Brak lub niedobór bioenergii powoduje zniszczenie tych połączeń. – Zawsze powtarzam, że zdrowie jest skutkiem prawidłowego funkcjonowania ośrodkowego systemu nerwowego – mówi śląska uzdrowicielka – choroba jednego z narządów to konsekwencja zaniku zdolności komunikacji pomiędzy organami i braku wystarczających rezerw bioenergii.
Zdaniem Anny Pietroszczenko bioenergia komunikuje nie tylko mózg z ciałem, ale funkcjonalnie powiązuje komórki między sobą. – Wierzę, że istnieją sposoby przenoszenia energii z komórki na komórkę. Przecież w jakiś sposób mózg musi sterować i sprawować kontrolę nad blisko 60 trylionami komórek z jakich składa się zdrowa osoba. W jaki sposób komórki współpracują ze sobą w takim szybkim tempie, jednocześnie i zgodnie, dążąc do jednego celu oraz tak prędko przystosowują się do nowych sytuacji?- zastanawia się pani Anna.
Serce najmocniejszy organ
Serce traktowane jest przez medycynę konwencjonalną jako zwykły mięsień, a według terapeutki z Gliwic posiada ono dużo większe znaczenie. – Z punktu widzenia bioenergii serce jest organizmem bardzo istotnym. Wiąże się z nim jedna z najważniejszych czakr oraz ciało astralne. – zapewnia pani Anna – Serce jest też najsilniejszym organem bioelektrycznym, który wytwarza pole elektromagnetyczne, wykrywalne na odległość do 1,5 metra od ciała. Rola tego biopola, które pokrywa cały organizm i sięga w przestrzeń wokół ciała nie została przez naukowców jak dotąd wyjaśniona.
Skąd się biorą choroby?
Bioenergia jest podstawą życia. Daje siłę wszystkim żywym stworzeniom: ludziom, zwierzętom i roślinom. Jest niezbędna do wszelkiej aktywności, myślenia, poruszania się i wielu innych czynności. Dopóki mamy wystarczająco dużo bioenergii to krąży ona swobodnie w organizmie, żyjemy i jesteśmy zdrowi. Jeśli zaczyna jej brakować lub jest nierównomiernie rozłożona wtedy zaczynają się choroby. Widać je najpierw w aurze, dopiero potem na ciele w postaci objawów i schorzeń jakie zna medycyna oficjalna (raka, chorób autoimmunologicznych, infekcji, miażdżycy czy np. chorób psychicznych). Wraz ze śmiercią bioenergia zanika.
Nikt nie posiada nadmiaru bioenergii nawet tak znana bioenergoterapeutka Anna Pietroszczenko. – Wielu ludzi myśli, że uzdrawiam swoją własną energią, co musi mnie niezmiernie wyczerpywać. Ja nie pobieram energii z siebie, nie jestem generatorem bioenergii lecz tylko pośredniczę w jej przenoszeniu z otoczenia, z wszechświata na ludzi – zapewnia pani Anna. Osoba impulsywna robi wrażenie, że posiada nadmiar energii. Taka osoba nie znosi stanu większego pobudzenia, dlatego szybko pozbywa się nadwyżki energetycznej, by w ten sposób ponownie osiągnąć równowagę. Z drugiej strony istnieją ludzie powściągliwi, którym jak twierdzimy brakuje energii. Nawet laicy potocznie używają wyrażenia, że ktoś ‘nie ma energii’. Tymczasem osoba taka utrzymuje jedynie równowagę, oszczędzając bioenergię. – Nie potrafimy jeszcze patrzeć na człowieka bioenergetycznie. Dlatego przytoczone definicje zdrowia, choroby, stanów emocjonalnych i mentalnych są dla większości ludzi niezrozumiałe – ubolewa Pietroszczenko.
Dopalacze i brak wiedzy
Obecnie w Polsce mamy do czynienia z bardzo niebezpieczną i patową sytuacją. Jak twierdzi Anna Pietroszczenko: młode pokolenie jest bardzo słabe. System nerwowy w dzisiejszych czasach u mało kogo pracuje dobrze. Dotyczy to wszystkich warstw społecznych, w całej Europie. Młodzi ludzie nie odżywiają się prawidłowo. Spożywają duże ilości substancji, które są dla nich niezdrowe. Przez co ich psychika nie pracuje tak jak należy. A przecież młode kobiety już w dzieciństwie powinny unikać używek, to rzutuje na ich przyszłość. To jakie dzieci urodzą za parę lat będzie konsekwencją dzisiejszego niezdrowego trybu życia. To samo dotyczy mężczyzn. Powinni oni dbać o siebie, aby ich potomstwo było jak najzdrowsze. To jest obowiązkiem każdej istoty żywej. Nawet zwierzęta nie działają przeciwko sobie samym. A my ludzie, którzy uważamy się za stworzenia wyższe, postępujemy całkowicie wbrew naturze.
Pani Anna ubolewa również, że bioenergoterapia i medycyna naturalna nie jest tak rozpowszechniona jak być powinna. Młodzi ludzie się tym nie interesują, a wiedza w tym zakresie mogła by im przecież pomóc. Nawet, jeśli mają problemy zdrowotne i rodzice im sugerują wizytę u bioenergoterapeuty to oni w to, niestety nie wierzą.
Państwo możemy porównać do rodziny. Jeśli mamy chorą rodzinę, to choćby nie wiem jak była bogata to pieniądze nic nie pomogą. Co po bogactwie, gdy obywatele są chorzy. To jest tragedia dzisiejszych czasów. Anna Pietroszczenko uważa, że należy starać się ten stan rzeczy zmieniać. Muszą się w to włączyć wszyscy. Każdy powinien zacząć od siebie. Są tacy co tylko krytykują, a nic dobrego nie robią. Aby do młodych ludzi dotrzeć konieczna jest właściwa edukacja. Dzieci spędzają w szkołach bardzo dużo czasu, ale nie uczą się tego co powinny. Sposób nauczania jest mocno ograniczony i szablonowy.
Pożyteczna profilaktyka
Anna Pietroszczenko zwraca uwagę na bardzo ważną rolę profilaktyki. Jeśli ktoś czuje się rano bardzo słaby i powtarza się to kilka dni z rzędu to świadczy, że w jego organizmie może dziać się coś niedobrego. Taka osoba powinna w pierwszej kolejności pojawić się u bioenergoterapeuty, który już na poziomie energetycznym sprawdzi czy nie zachodzą jakieś niepokojące zmiany. Na tym etapie wystarczy często tylko jeden zabieg, by nie doszło do rozwoju choroby i wystąpienia objawów w ciele fizycznym. – Zalecam przynajmniej raz w roku wizytę u bioenergoterapeuty. To jest najtańsza metoda utrzymania dobrego zdrowia. Lepiej zapobiegać niż leczyć – zachęca pani Anna.
Anna Pietroszczenko przyjmuje w Centrum Medycyny Alternatywnej:
pl. Piłsudskiego 8/3
44-100 Gliwice
tel. (32) 231 36 29, tel. kom. 516 423 255
www.uzdrowiciel.eu
Jakub Karski