Droga Redakcjo „Uzdrawiacza”
Zachorowałem na raka tarczycy i znalazłem się w Instytucie Onkologii. Profesor poinformował mnie, że wobec mojej choroby są bezsilni. Stwierdził, że jest to bardzo złośliwy rak i nie daje szansy. Wzruszył ramionami i zaproponował chemię z naświetlaniami. Ja się na to nie zgodziłem. Dowiedziałem się o CMA w Gliwicach, gdzie bez skutków ubocznych leczy się wszystkie choroby, włącznie z nowotworami złośliwymi.
Zwróciłem się do CMA, gdzie otrzymałem niespodziewaną pomoc, po każdej wizycie czułem się coraz lepiej. Miałem różne sensacje spowodowane samoleczeniem organizmu. Przybrałem na wadze i czuję się bardzo dobrze. Rak został pokonany przy pomocy Anny Pietroszczenko, której bardzo dziękuję.